Prywatne strony domowe (PSD) są bardzo „młodym” przedmiotem badań nawet w ramach „internetowego” nurtu nauk społecznych. Oto kilka słów refleksji i spostrzeżeń na ten temat.
Socjolodzy, psycholodzy, lingwiści czy badacze mediów i komunikowania masowego nim zwrócili na nie uwagę intersowali się raczej globalnymi konsekwencjami korzystania z nowych technologii, rzeczywistością wirtualną (np. badania nad MUD-ami i IRC-em) czy uzależnieniami od internetu.
Rozważania nasze warto rozpocząć od przedstawienia krótkiej charakterystyki rozwoju nowego obszaru badań społecznych, który D. Silver określił jako cyberculture studies. W swoim artykule1 poświęconym dziesięciu latom nowej dyscypliny dzieli on dotychczasowe badania na trzy etapy: popular cyberculture, cyberculture studies i critical cyberculture studies. Pierwszy z nich swoją genezę miał w esejach i kolumnach poświęconych nowinkom informatycznym zamieszczanych w wysokonakładowych magazynach takich jak „Time” czy „Newsweek„, czy też bestellerowych pozycjach książkowych: The Internet for Dummies i The Whole Internet. Zwracają uwagę dwie cechy nurtu popularnego: po pierwsze był generalnie opisowy, miał przybliżyć szerokiej publiczności (która w dużej mierze, nawet w USA, wciąż bała się komputerów) nowy wynalazek. Po drugie zaś publicystyczny na ogół rodowód autorów nie pozwalał im na zachowanie dystansu wobec nowego medium, stąd pozycje te ciążą bądź to ku utopijnym bądź dysutopijnym wizjom „świata okablowanego”. Krytycy wskazywali na upadek czytelnictwa, polityczną alienację czy fragmentaryzację społeczeństwa. Wydaje się jednak, że bardziej słyszalny był głos entuzjastów. John Perry Barlow (autor „” nawiązujący do początków państwowości USA), stwierdził np., że wraz z wynalazkiem internetu znaleźliśmy się w samym środku technologicznej transformacji, której doniosłość porównać można tylko z wynalezieniem ognia. Przekonanie o wyjątkowości dokonujących się zmian, pojawienie się metafor w rodzaju pionierzy cyberprzestrzeni, wzmocnione zostało przez polityków, takich jak Al Gore, twórca wizji – projektu ” autostrady informacyjnej”.
Pojawienie się drugiej generacji, nazwanej przez D. Silvera „cyberculture studies” związane było z nadaniem prawomocności przez świat akademicki, nowemu zjawisku, jako możliwemu przedmiotowi badań. Często zresztą autorzy ci zachowali w mniejszym lub większym stopniu powiązania ze światem publicystycznym. Najbardziej charakterystycznymi tematami dla tego etapu stały się wirtualne społeczności i problem tożsamości kształtowanej w środowisku online. Jako tekst założycielski tej formacji można uznać książkę Howarda Rheingolda: ” The Virtual Community„, z 1993 roku. W swoim wcześniejszym eseju dowartościowuje on pojęcie wirtualnych społeczności, mówiąc, iż uczestnicy robią wszystko to co robią ludzie, którzy są ze sobą, tyle tylko, że robią to za pośrednictwem słów wyswietlanych na ekranie komputera. Tym samym otwarcie wystepuje przeciw komentatorom chcącym wirtualną rzeczywistość umieścić na marginesie prawdziwego życia, traktując jako niegroźną zabawę bądź formę ucieczki od realnych problemów. W „The Virtual Community„2 idzie o krok dalej przypisując nowemu narzędziu komunikacji możliwość rewitalizacji życia publicznego, pisząc o „nowej elektronicznej agorze”. O innym pozytywnym potencjale, jaki kryje w sobie wirtualna rzeczywistość pisze, równie charakterystyczna dla tego nurtu, autorka „Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet„, Sherry Turkle. Badania uczestników MUD-ów doprowadziło ją do konstatacji: „MUD-y stanowią dobitny przykład tego, jak zapośredniczona przez komputer komunikacja staje się środkiem konstruowania i rekonstruowania tożsamości„3. Odrzuca stereotypowe przekonanie, że ludzie grają w te gry po prostu po to, by przez chwilę być kimś innym i znajduje przykłady na to, że taka gra staje się sposobem na ponowne przemyślenie własnego życia i poszukania inspiracji dla rozwiązania swoich problemów. Możemy tu zaryzykować chyba żartobliwe stwierdzenie, że Sherry Turkle dokonała komputerowej implementacji koncepcji autorefleksyjności A. Giddensa z jego książki „Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności„4.
Trzecia generacja, critical cyberculture studies, jest nurtem znacznie bardziej zróżnicowanym, efektem istnienia już pewnego dorobku wcześniejszych badań, który należy poddać krytycznej analizie, potraktować jako punkt wyjścia bądź odrzucić. Koncentrują się one na wykrywaniu zależności między różnymi wymiarami w których przejawia się zjawisko cyberkultury. Wśród tych wymiarów wymienić należy szczególnie: zachowania ludzi online, dyskursy jakie tworzą się wokół problematyki internetu, kwestia nierówności społecznych i ich relacji z nowymi technologiami, komercjalizacja internetu, gender czy audiowizualne, estetyczne i użytkowe aspekty cyberprzestrzeni, by wymienić te najważniejsze. Nie ulega wątpliwości, że również badania nad prywatnymi stronami domowymi (personal home page) sytuują się na przecięciu tych wymiarów.
Nim przejdziemy do bardziej szczegółowych rozważań nad problematyką stron domowych, należy podkreślić, iż powyższa krótka historia badań nad cyberkulturą odnosi się przede wszystkim do USA. Nie dziwi to, gdy weźmiemy pod uwagę, że aż 70% hostów (komputerów podłączonych do sieci) znajduje się w tym kraju. Pierwsze polskie opracowania na temat społecznej strony internetu jak i tłumaczenia pozycji angielskojęzycznych pojawiły się gdy w USA można już było mówić o ugruntowywaniu się nurtu krytycznego. Stąd w naszej rzeczywistości wydawniczej ciężko o ostre rozgraniczenie poszczególnych etapów. Można chyba jednakże mówić o niemalejącej sile nurtu popularnego, którego podstawowe cechy (takie jak chęć upowszechniania wiedzy, wartościowanie czy skłonność do futurologii) odnaleźć można w większości ukazujących się na rynku polskim publikacji.
Prywatne strony domowe jako przedmiot zainteresowań badaczy
Jedną z przyczyn dla których strony domowe nie od razu stały się ważnym tematem w badaniach poświęconych internetowi moze być rozpowszechnione przekonanie, że są one w większości trywialnym oraz pozbawionym smaku produktem narcyzmu i ekshibicjonizmu. Okazją do drwiny z tych wszystkich dla których światowa sieć ma stać się szansą na zaprezentowanie niepowtarzalności i wyjątkowości każdej jednostki. I faktycznie, niepowtarzalność ta dość często wydaje się być tworzona za pomocą skończonej liczby szablonów. Podobne tła, te same darmowe gify, powtarzające się motywy i tematy, zainteresowania włascicieli PSD silnie skorelowane z zawartością kolorowych magazynów… Publicysta z kolumn technologicznych New York Time’sa napisał z sarkazmem: „Sartre had it only partly right. Hell is not just other people, it’s other people’s home pages”5. Zarzuty te odpierane są przez adwokatów PSD, podkreślających potencjał publikowania stron domowych dla kształtowania swojej osobowości i rozwoju autorefleksyjności. Ponadto o ile trudno zaprzeczyć istnieniu morza stronek podobnych do siebie, robionych w pośpiechu i bez oryginalnej idei, to łatwo też wykazać, że właśnie w sieci najszybciej można znaleźć alternatywę do wzorców portetowania siebie jakie znamy z masowych mediów. Dopiero tu widzimy, że mówienie w tradycyjnych mediach jest podporządkowane pewnemu schematowi i najczęściej zarezerwowane dla tzw. ludzi medialnych czy rozpoznawalnych. Ponadto idea tworzenia PSD może dać początek wspólnotom, takim jak , gdzie wita nas się słowami: Aloha! Welcome to the home page of Open Pages, a community of people who share their everyday lives online. Są to dość specyficzne strony, których użytkownicy zobowiązują się nie utrzymywać statycznych biografii.
PSD są definiwoane jako strony publikowane i utrzymywane w internecie przez jednostki, które mogą lecz nie muszą być powiązane z jakąś większą instytucją (np strony domowe pracowników uniwersytetu na uczelnianym serwerze). Do specjalnych form PSD zalicza się również strony tworzone przez małe grupy nieformalne jak para małżonków czy narzeczonych, rodzina, grupka przyjaciół, itd. Własność PSD jest najczęściej jasno określona przez nagłówek tytułowy i/lub napis w pasku przeglądarki; np.: Strona domowa Anity Wojciech, Janusz Flaum, Strona Robiego, Moja Stronka Domowa. Jeśli do danej strony domowej dostajemy się z katalogu gromadzącego takie strony, to dodatkowych informacji dostarcza nam krótki opis, np.: Strona domowa: mnóóóóstwo humoru, programy mego autorstwa do pobrania, ciekawe linki, linki piwne, moja praca dyplomowa w Maple VR4; stronka zatytułowana life is brutal zawiera taki zaś opis: Na stronie znajdują się zapiski z mojego dziennika, humor, trochę poezji, recenzje filmów i książek, opowiadania oraz coś o rockowym zespole „Łzy”.
Wśród typowych elementów PSD D. Chandler wymienia6:
- dane osobiste, niekiedy elementy biografii, zdjęcia
- zainteresowania, np: ulubiona muzyka lub filmy
- aktualne zajęcia (szkoła, praca)
- poglądy, idee, wartości
- twórczość właściciela strony (zdjęcia, wiersze, artykuły…)
- zapożyczenia od innych (cytaty, pliki mp3…)
- linki do przyjaciół i ulubionych miejs w sieci właściciela strony
- dane o domu, mieście, regionie, kraju właściciela strony
- dane kontaktowe
Warto również wspomnieć o dostępnych metodach poszukiwania stron domowych czy to do pobieżnego przeglądania czy też do bardziej systematycznych badań. Mamy do dyspozycji przede wszystkim różnorodne katalogi i Web Ringi tworzone przez wszystkie większe portale ogólnoinformacyjne lub miejsca w sieci specjalnie do tego celu przeznaczone (jak wspomniane Open Pages), gromadządzące odnośniki do poszczególnych stron i często grupujące je w pewną liczbę podkategorii tematycznych, co znakomicie ułatwia dotarcie do grupy docelowej. Listy z linkami do PSD znajdziemy też często na stronach instytucji takich jak uniwersytety lub przedsiębiorstwa, które udostępniają swoje serwery dla stro domowych swoich pracowników. Pozwala to na zestawienie w jednym miejscu dwóch traktowanych często jako opozycje sfer życia człowieka: zawodowej i prywatnej. Dodajmy, że w Polsce zwyczaj ten raczej się nie upowszechnił.
Poświęćmy też parę słów na przyjrzenie się metaforze domu występującej w nazwie PSD (w j. ang.: Personal Home Page)7. Jest jedną z nielicznych metafor jakie tworzymy dla wirtualnej rzeczywistości, która kojarzyć się ma ze stabilnością, zakorzenieniem, miejscem dokąd zawsze możemy powrócić oszołomieni wielością światów w sieci. Nietypowość tej metafory wyraźnie dostrzec można w artykule T. Goban-Klasa “Surfowanie czy żeglowanie w cyberprzestrzeni czyli o wychowaniu człowieka medialnego i mobilnego Homo Internetus”8, a poświęconemu wodnym metaforom Internetu. Mamy więc takie określenia jak kanały informacji, potoki informacji, przepływ, potop, zalew, a które podkreślają ciągłą zmienność ale i potencjalne zagrożenie jakie płynie z wirtualnych światów. Metafora domu uchronić nas może przed nadmiernym zawierzeniem dyskursowi “wodnemu”, w którym świat niechybnie i bez zbaczania z kursu podąża ku drugiemu potopowi.
Propozycje teoretycznych ujęć Prywatnych Stron Domowych
Nicola Döring z Ilmenau Technological University w Niemczech w artykule systematyzującym wyniki badań z ponad trzydziestu prac poswięconych PSD wymienia trzy perspektywy teoretyczne, z których najczęściej badacze przyglądają się stronom domowym9. Są to Identity Theories, Self-Presentation Theories i Theories of Computer-Mediated Communication. Scharakteryzujmy pokrótce każdą z nich:
- Teorie tożsamościowe
Odwołują się, najogólniej rzecz ujmując, do postmodernistycznych koncepcji tożsamości. Tak więc o ile klasyczne teorie tożsamości podkreślały jej homogeniczność i stabilność, tak zgodnie z dominującym dyskursem ponowoczesności tożsamość ujmowana jest jako patchwork. Jest strukturą dynamiczną, złożoną z wzajem niezależnych od siebie, przypadkowych elementów, multiplikującą się według nie dającej się zdefiniować logiki. Generalna zgoda co do istoty zmian jakie zachodzą w tożsamości współczesnego człowieka nie przekłada się jednak na zgodę co do oceny tych zmian. Kiedy jedni komentatorzy mówią o kryzysie tożsamości, inni podkreślają szanse jakie płyną dla jednostki, która wreszcie może przystąpić do nieskrępowanego konstruowania siebie. Czytając dane o rosnących wskaźnikach rozwodów ci pierwsi biją na alarm w dzwony trwogi, drudzy zaś co najwyżej mówią coś o nieprzystawalności starych instytucji i ukształtowanej przez nie moralności. Stabilność i „brak kłopotów” z tożsamością w przeszłości wynikał z faktu ugruntowania jej w stabilnej przestrzeni społecznej i fizycznej. Dziś jak pisze Z. Bauman , sam fakt pozostawania w jakimś miejscu przez dłuższy czas, nie daje dziś gwarancji „zakorzenienia w nim”. „Bez wychodzenia z domu można dzisiaj doświadczyć 'światowości’ i 'wykorzenienia’. Lokalność traci swoją autonomiczną agorę, zdolność usensawiania (…). Sygnały, wyobrażenia, wzory do naśladowania i idee do wyznawania przybywają z oddali, a mówiąc ściślej znikąd. Choć sami ludzie wciąż jeszcze jakieś adresy mają, to źródła z jakich czerpią informację, wartości, pragnienia są bez adresu”10.
Owo wykorzenianie „bez wychodzenia z domu” jest znakomicie realizowane przez internet. Tu właśnie przebywamy wśród „idei, wzorców do naśladowania”, które nie mają adresu. Tutaj „negocjujemy” naszą tożsamość, a wyniki tej negocjacji są przewidywalne i trwałe w stopniu w jakim przewidywalne i trwałe jest środowisko wirtualne.
Czym są więc PSD jeśli spojrzymy na nie z perspektywy tożsamości. Są nieustannie „under construction”. Nie można o nich powiedzieć, że osiągnęły już swój ostateczny kształt, wzbogacają się ciągle o nowe elementy, które mogę być dodawane zarówno przez właściciela strony jak i odwiedzających ją (np. w Księdze Gości). Strona domowa pozwala na systematyczne stawianie sobie pytania: „Kim jestem?” i odpowiadania nań poprzez dowolną konfigurację podstron, działów i linków do innych miejsc w sieci. Otrzymujemy w ten sposób obraz samego siebie, który choć w tej chwili, na ekranie monitora, jest stabilny i przede wszystkim „jakiś”. Pozwala to osiągnąć poczucie integracji swego „ja” i wrażenie skutecznej nad nim kontroli, dzięki temu, że w każdej chwili możemy wysłać na serwer zmienioną wersję siebie.
PSD może się stać nową figurą, służącą do opisu tożsamości współczesnego człowieka, zastępując w tej roli np. pilota telewizyjnego. Do tej bowiem pory „klasa gadająca” chcąc zobrazować czym jest tożsamość ponowoczesna malowała obraz człowieka siedzącego na fotelu i za pomocą magicznego przyrządu z kolorowymi guziczkami rzucanego z czeczeńskich gór, gdzie właśnie dokonywała się milicyjna interwencja na ring tajskich zapasów półnagich kobiet w basenie błota, stamtąd na sawannę by podglądać antylopy i czyhające nań zewsząd zagrożenia, stamtąd do amerykańskiego mieszkania rodziny z middle class, gdzie wszystko kojarzy się z seksem i na dodatek zawsze wiadomo kiedy trzeba się śmiać, stamtąd na homilię z Bazyliki Św. Piotra… PSD nie tracąc nic z takich atrybutów ponowoczesnej tożsamości jak płynność, przypadkowość, chaotyczność, dodaje niewątpliwie jeden: kreacji.
- Teorie autoprezentacji
Nawiązują do ujęć w których autoprezentacji nie traktuje się jako praktyki manipulacyjnej lecz jako formę komunikacji z innymi rozumianą jako nawiązywanie, podtrzymywanie i kształtowanie więzi z innymi ludźmi.
PSD pozwala na spokojną, ciągłą i przemyślaną prezentację własnej osoby w środowisku wirtualnym. Będąc reprezentowanymi w sieci w sieci przez atrakcyjną, bogatą w informację, ze szczyptą humoru stronę uzyskujemy świetną promocję swojej osoby, zarówno wśród naszych znajomych jak i osób, które dopiero chcemy poznać. W tym pierwszym przypadku strona domowa pozwala uzupełnić wrażenie face-to-face, powiedzieć o sobie inaczej niż robi się to w konwencjonalnych sytuacjach życia codziennego. Prowokujemy tym samym reakcję otoczenia, które może zacząć ujmować nas w takich kategoriach, jakich byśmy sobie życzyli. Równie ważną rolę może spełnić PSD w odniesieniu do osób jeszcze nam nie znanych. W społeczeństwie sieciowym, którego narodziny zewsząd nam się obwieszcza, kluczową rzeczą decydującą o naszych sukcesach we wszystkich praktycznie płaszczyznach życia, jest to, jakim węzłem tej sieci uda nam się zostać. Jak gęste są nasze powiązania z innymi węzłami, jak zróżnicowane są to połączenia, czy gęstość połączeń w jednej sferze odbywa się kosztem gęstości w innej, w ilu „sieciach lokalnych” możemy o sobie powiedzieć jako o węźle kluczowym? PSD niewątpliwie może się przyczynić do zwiększenia ilości połączeń z innymi węzłami i co być może ważniejsze do kontrolowanego, przynajmniej w pewnym stopniu, rozwoju tych połączeń (możemy np. decydować czy poszukujemy innych na płaszczyźnie zawodowej, zainteresowań czy uczuć). Funkcja tworzenia wokół siebie społecznej sieci dzięki PSD może być, co podkreślają autorzy licznych publikacji, szczególnie ważna dla różnego rodzaju grup zmarginalizowanych, które mogą w wirtualnej rzeczywistości znaleźć skuteczny sposób do zorganizowania się czy chociażby „policzenia”.
Problematyka autoprezentacji w sieci dostrzegana jest również przez współczesnych filozofów. Robert Piłat tak ujmuje to w swoim felietonie opublikowanym w „Zeszytach Szkolnych”: Autoprezentacja jest szczególnie delikatną kwestią. Człowiek poniekąd uobecnia się w każdym ze swych tekstów, jednak opublikowany w Internecie tekst o sobie, tekst pod tytułem “Ja”, jest bardzo osobliwym tworem. Nigdy wcześniej jednostki nie miały tak taniego i społecznie akceptowanego środka autoekspresji. Wszystkie tradycyjne media opierały się bowiem na zasadzie legitymizacji. Po to, by opublikować artykuł w prasie trzeba przekonać redakcję, że ma się coś do powiedzenia, po to, by zabrać głos w Parlamencie trzeba przejść specjalną procedurę. Innymi słowy, sfera publiczna ma swoje prawa. Tymczasem, aby zaistnieć w Internecie, “wystarczy być”. Jest to nowe zjawisko współczesnego świata, które zmusza do postawienia ważnych, filozoficznych pytań: jaka część mnie należy do sfery publicznej?, co jest komunikowalne a co niekomunikowalne?, jakie są granice intymności?, co jest moją istotą?, co stanowi o moim “Ja”?, jakie jest znaczenie formantu “auto” w słowie “autoprezentacja”?11
- Teorie CMC (komunikacji zaposredniczonej przez komputer)
Ujmują one PSD w kategoriach wirtualnej komunikacji, która ma miejsce zawsze wtedy gdy przestrzennie oddalone jednostki wysyłają pomiędzy sobą (synchronicznie lub nie) cyfrowe wiadomości w postaci tekstów, obrazów, plików itp. W ten sposób badania nad PSD stają się spadkobierczynią wcześniejszych badań nad komunikacją w środowisku tekstowym (przede wszystkim MUD-y i czaty), dziedzicząc podstawowe pojęcia i problemy. Zdaniem N. Döring w badaniach tych da się wyróżnić dwie centralne kontrowersje wokół których organizowano analizę. Pierwszą jest zagadnienie zupełności, kompletności przekazu w komunikacji zapośredniczonej przez komputer, drugą zaś kwestia autentyczności tych przekazów. Najogólniej, w myśl teorii CMC, treść, forma i jakość komunikacji między ludźmi zależą w dużej mierze od zmieniających się technologii i mogą być opisywane w kategorii ich funkcji. Pomija się tym samym perspektywę w której jakość i charakter komunikatu zależy przede wszystkim od wewnętrznych motywów i kompetencji uczestników komunikacji.
Omówione wyżej ujęcia teoretyczne nie wyczerpują możliwych sposobów objaśniania nowego dla nauk społecznych zjawiska. Co więcej można być pewnym, że wraz z pojawianiem się kolejnych prac pojawią się i nowe teoretyzowania. Co więcej, przedstawione ujęcia nie są w zasadzie sprzeczne i rozłączne, często współwystępując w tej samej analizie. Można jednak zauważyć, przeglądając choćby pobieżnie jakiś katalog ze stronami domowymi, iż – jeśli można się tak wyrazić – są one ciągle za dobre.
Dotyczy to zwłaszcza teorii tożsamościowych, rzeczywistość aktualnie istniejących PSD zdaje się do nich nie dorastać. Skłania mnie to do tłumaczenia powstawania lwiej części stron domowych w kategoriach najzwyklejszej zmiany społecznej i próby jej rozpoznania oraz adaptacji i praktycznego wykorzystania przez mające ku temu możliwości jednostki. Stąd duża część stron powstaje po prostu dlatego, że jej właściciel chciał sprawdzić, czy już nauczył się HTML-a. Nikt nie kwestionuje już roli jaką informatyzacja odegra w naszym życiu i tego, że w życiu radzić będą sobie dobrze ci, którzy dobrze sobie radzą w świecie cyfrowym. Tym samym zrobienie swojej strony domowej oznaczać, że zajmujemy właściwą pozycję w biegu w stronę nowych czasów.