– Nie ma żadnych powodów do paniki – mówi na łamach „GW” rzecznik Sądu Najwyższego, prof. Piotr Hofmański, odnosząc się do opisywanej przez media konieczności rejestrowania na mocy prawa prasowego wszystkich witryn internetowych jako dzienników lub czasopism.Prof. Hofmański uważa, że cała sprawa jest wynikiem nieporozumienia, a nerwowe reakcje wynikają z niezrozumienia znaczenia prawnego wydanego w lipcu orzeczenia ( – przyp. aut.), jak i intencji sędziów.
– To orzeczenie zapadło w konkretnej, indywidualnej sprawie (…) i absolutnie nie ma wiążącego charakteru, jeśli chodzi o stosowanie prawa w Polsce. Nie wynika z niego, że teraz wszystkie prywatne witryny muszą się rejestrować – podkreśla Hofmański.
Prawnik Piotr Waglowski, autor serwisu Vagla.pl, również . Zwraca uwagę na to, że zgodnie z prawem prasowym rejestruje się wyłącznie dzienniki oraz czasopisma, a nie wszystko, co może podpadać pod pojęcie prasy. Oba pojęcia są w ustawie zdefiniowane i oba muszą być „drukiem periodycznym” lub „przekazem za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu”. Przy dzienniku taki przekaz musi mieć dodatkowo „ogólnoinformacyjny charakter”.
Jeśli nie ma druku, jeśli nie ma dźwięku, jeśli nie ma dźwięku i obrazu – uważa Waglowski – to wówczas nie ma ani dziennika, ani czasopisma.
Z dużej chmury mały deszcz? Jeśli nawet, to faktem jest, że polskie prawo prasowe pochodzi z 1984 r. i, niestety, w ogóle nie zdążyło jeszcze zauważyć istnienia internetu.