Wędrując po stronach internetowych można sobie wyrobić opinie na temat technologii, w jakich serwisy są wykonywane. Niejednemu mojemu znajomemu nie podobają się strony wykonane w całości techniką Flash.
Strony przeładowane flashem długo się ładują, a w dodatku nie można wpłynąć na ich wygląd pod innym względem niż jakość widzianego obrazu.
Osobiście także spotkałem wiele stron wykonanych w taki sposób. Nie było to miłe przeżycie, ponieważ musiałem czekać i czekać zanim mój modem 56K połączony z TPSA otworzy stronę. Spowodowane jest to tym, że przeglądarka internetowa odczytuje od razu wszystkie elementy serwisu [w języku Flash’a: frames] zawarte w jednym pliku swf, a nie w dziesięciu plikach html, przez co oczekiwanie wydłuża się.
Często tak duży rozmiar animacji Flasha zajmują efekty przejścia z działu do działu i animowane nagłówki, a zawartość strony jest naprawdę marna. Zrozumiałbym, gdyby ładowanie było spowodowane wielkością i poziomem wczytywanego tekstu, ale czasem okazuje się, że tekst „Dział tymczasowo niedostępny” jest wczytywany 5 minut.
Webmasterzy wykonujący swoje strony w taki sposób powinni wyrzec się kilku efektownych animacji, mając na względzie dobro odwiedzających stronę. Przecież serwis zrobiony w HTML-u z dodatkiem Flash-a też jest atrakcyjny. Nawet chętniej wchodzę na takie strony, niż na te, przeładowane Flashem.
Zresztą, aby przemówić do głowy „Flashowcom”, posłużę się przykładem: czy Onet.pl lub Wirtualna Polska są wykonane w całości we Flashu? Nie, a ich liczniki odwiedzin wskazują same dziewiątki. A jak tam twoja strona? Flash miał ją uatrakcyjnić, a jednak liczba odwiedzających spadła pięciokrotnie. Warto na to zwrócić uwagę.
Nie dlatego, że nie podobają mi się takie strony, ale dlatego, że komuś może być niewygodnie oglądając cały czas migające obrazki i jakieś przelatujące przez ekran teksty. Dobrym rozwiązaniem jest wykonanie dwóch wersji serwisu. Na stronie głównej powinno być menu: wersja flash lub html.
Ciekawe, którą wersję wybierze więcej ludzi?
Macromedia Flash jest coraz bardziej popularny, a jego „wytwory” coraz częściej widywane na stronach WWW. Pamiętajmy jednak, że nie szata zdobi witrynę, jej wartość merytoryczna jest ważniejsza.