Zaczynając naukę programów graficznych lub pracę nad skomplikowanym projektem, nawet nie przypuszczamy, że to nie pierwszy krok będzie decydującym o powodzeniu tych przedsięwzięć.
W początkowej fazie należy ocenić czy program graficzny będzie nam potrzeby, a projekt jest olśniewajacy nie tylko dla nas. Trzeba także rozplanować kroki jakie będą potrzebne do osiągnięcia celu. Musimy się zastanowić, czy jesteśmy w stanie spełnić założenia, które sobie obraliśmy i czy czas jaki wyznaczyliśmy na ich realizację jest odpowiedni. W przypadku nauki programów graficznych dodatkowo komplikuje sytuację wybór odpowiedniego materiału z jakiego będziemy czerpać informacje.
Propozycje wydawnictw i kursy on-line nie zawsze trafiają w nasze potrzeby, a czasem tylko niepotrzebnie straszą opasłymi tomiskami, które nie dość, że wydają się nie do opanowania, to jeszcze mamy wrażenie, że są napisane szyfrem rodem z “Enigmy”. Wiele dostępnych tutoriali prowadzi nas krok po kroku, do osiągnięcia konkretnego efektu, ale nie wprowadza nas za bardzo w możliwości narzędzi. Najlepszym i najczęściej stosowanym sposobem nauki jest samodzielne poznawanie programu. Dzięki zmaganiom, zabawie, problemom i pierwszym sukcesom zapamiętujemy więcej możliwości aplikacji. Jest to najskuteczniejsza metoda, ale wymagająca również największego wkładu pracy i cierpliwości.
Przystępując do działania jesteśmy pełni pasji, optymizmu, wiary w powodzenie projektu lub nauczenie się wykonania spektakularnego efektu 🙂 Jednak przy pierwszych trudnościach, przedłużającym się czasie spędzanym na przebrnięcie przez któryś etap zaczynamy wątpić. Negujemy możliwość dojścia do celu, staje się on zbyt odległy. Zniechęceni porzucamy dalszą drogę. To pewnie truizmy, ale któro z nas nie ma na koncie niezrealizowanych prac, których nie mieliśmy siły kontynuować, nie ze względu na to, że projekt nie wróżył powodzenia, ale przez piętrzące się trudności. Oczywistości te nabierają zupełnie innego wymiaru, kiedy docierają do nas informacje, że ktoś wykonał ogrom pracy o której nam się nawet nie śniło, a pierwszą nagrodą jaką za to otrzymał było doprowadzenie projektu do końca, satysfakcja z osiągnięcia żałożonego celu. Mam tu na myśli Tomka Bagińskiego, którego wizjonerska “Katedra” poraziła nie tylko efektami, ale także faktem, że film ten został stworzony przez jednego człowieka, który poświęcił na jego realizację 3000 godzin, w przeciągu 15 miesięcy z przerwami, co dało w wyniku 3 lata, od rozpoczęcia do zamknięcia projektu.
Słysząc o tym wydarzeniu niejedno z Was zastanawiało się czy decydującym czynnikiem takiego sukcesu był talen, czy upór? Nie podważam tu naturalnie zdolności Tomka, ale jest bardzo dużo utalentowanych ludzi, którzy jednak spoczywają na laurach publikując w galerii internetowej kilka, faktycznie, może i dobrych, prac, wysoko ocenianych przez internautów, ale co z tego?
Należy znaleźć równowagę. Każdy z nas ma inne sposoby radzenia sobie z kryzystami w trakcie pracy czy nauki. Co jest dobre dla jednego niekoniecznie musi być dobre dla innych. Bagiński w wywiadach ocenia, że jego sposobem jest wracanie do “Archipelagu Gułag” Sołżenicyna, bo dzięki temu utworowi powraca refleksja “Mówię sobie, że można trafić gorzej, żebym przestał się mazgaić, tylko zakończył projekt”. Każdy z nas musi odkryć myśl, która w momencie zniecierpliwienia przywróci na odpowiedni tor prowadzący do obranego celu. Taka refleksja nie powinna się pojawiać w momencie, kiedy porzucimy już projekt. Będąc pełnymi optymizmu i pasji powinniśmy pamiętać, że jest to jasna strona tej drogi, ale bardzo szybko przyjdzie nam się zmierzyć z ciemniejszą. Musimy mieć na nią już przygotowane antidotum. Czasami wystarczy odejść od projektu (byle nie na zbyt długi czas), czasami wystarczy przywołać satysfakcję jaką sprawi nam uświadomienie sobie “Tak, dałam radę”, “Okazałem się twardzielem” 🙂
Do chwil zniechęcenia należy podejść z dystansem pozwalającym ocenić, co je tak naprawdę wywołuje. Może to być kryzys wiary w cel, w swój talent, ale także zwykłe zmęczenie, potrzeba snu. Pasja tworzenia to wielki, pozytywny ładunek energii. Jednak niewielu zdaje sobie sprawę, że jej przejawem jest przede wszystkim odpowiedzialność – kiedy obieramy sobie cel i decydujemny się stawić pierwszy krok, należy też postawić kolejne…Jeżeli tego nie zrobimy, nie jest to pasja, a zwykły słomiany zapał. Nasza praca natomiast nie jest tworzeniem, a pasmem niedokończonych projektów. A czym dla Ciebie jest pasja tworzenia?
Unikając taniego moralizatorstwa, dodam tylko: do ołówka, do pędzla, do tabletu, do dzieła! Powodzenia 🙂